„Nie jestem z tego świata! Urodziłam się dla nieba.
Bóg stworzył mnie do wielkich rzeczy”.
To słowa napisane przez Tereskę Albarracin.
Młodą Misjonarkę Klaretynkę,
która zmarła w opinii świętości dnia 12 marca 1946 roku w Barcelonie.
Maria del Carmen jako nastoletnia dziewczyna wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej Misjonarek Klaretynek we wrześniu 1942 roku. Przed rozpoczęciem nowicjatu poprosiła o nadanie jej imienia Tereska. Na cześć św. Teresy do Dzieciątka Jezus.
Żyła krótko, ale bardzo intensywnie, całą sobą służąc Panu Bogu i dzieciom, do których była posłana. Nie czyniła cudów, nie miała wyjątkowych wizji. Jej świętość polegała na przeżywaniu codzienności razem z Jezusem i na uśmiechaniu się w każdych okolicznościach, nawet w ciężkiej chorobie.


Pracowała jako opiekunka i wychowawczyni najmłodszych uczennic. Bardzo starała się je prowadzić do Jezusa i „nie zasłaniać Go sobą”.
„Jesteśmy tylko prostymi narzędziami, a jedynym prawdziwym Mistrzem jest Jezus! Jemu należy się cześć i chwała. Nie miejmy innego celu jak tylko to, by Bóg był we wszystkim kochany i uwielbiany” – powtarzała s. Tereska.
Bardzo długo nikomu nie mówiła o swoim złym samopoczuciu i ogromnym bólu, który jej towarzyszył. Kiedy nie była w stanie już dalej go ukrywać – było za późno. Operacja ratująca życie nie miała szans powodzenia. Choroba była zbyt mocno posunięta.
12 marca 1946 roku przyjęła wiatyk, odnowiła swoje śluby zakonne i odeszła do Domu Ojca. Miała niespełna 20 lat.
1 lipca 2010 roku papież Benedykt XVI uznał dekret o heroiczności jej cnót. Dlatego nazywamy ją Czcigodną Sługą Bożą i możemy brać przykład z jej życia.Co roku, w rocznicę jej śmierci, czyli 12 marca, Misjonarki Klaretynki RMI na całym świecie dziękują za życie siostry Tereski i proszą ją o wstawiennictwo.
