Do ważnych wydarzeń trzeba się dobrze przygotować. Dlatego też, co roku, przed uroczystością Świętego Antoniego Marii Klareta przeżywamy w Rodzinie Klaretyńskiej trzy dni przygotowania. Zapraszamy, żeby się nas przyłączyć! Skoro „triduum” i trzy dni, to proponujemy trzy trzyminutowe filmiki. Po jednym na każdy dzień. Odwołują się do zdań z Pisma Świętego, które były szczególnie ważne w życiu o. Klareta. Mamy nadzieję, że także i nam dadzą „do myślenia”.
Dzień 1.
Po co ci człowieku ten świat?
Z Ewangelii według św. Mateusza:
Z „Autobiografii” Ojca Klareta”:
„W Barcelonie, sam własną pracą zarabiałem na utrzymanie, ubranie, naukę i inne osobiste wydatki. Tak było od 18 do prawie 22 roku życia. Muszę wyznać, że w Barcelonie powodziło mi się bardzo dobrze. Praktyka i nauka dały mi solidną formację do pracy w przemyśle tekstylnym. Wraz z upływem czasu, rozeszła się po całym mieście sława o moich zdolnościach w wytwórstwie tekstylnym i wiele osób, które mnie znały, myślały, że byłoby dobrą rzeczą wejście ze mną w spółkę, celem założenia przedsiębiorstwa. […] Pomimo osiągniętych sukcesów i obiecującej przyszłości, byłem pewien, że Bóg chce ode mnie
czegoś innego. W owym czasie nie wiedziałem jeszcze wyraźnie, czego Bóg oczekuje ode mnie, ale przeczuwałem, że chodzi o coś innego, niż to, co mi oferowano. Z drugiej strony muszę jednak przyznać, że w tym środowisku czułem się jak u siebie w domu. Moją pasją była wynalazczość, i to do tego stopnia, że cały czas chodziłem rozważając o nowych projektach, nowych ideach, nowych możliwościach… Przez długi czas było to moją prawdziwą obsesją. Ciągłe myślenie o maszynach, krosnach i nowych wzorach tak mnie absorbowało, że nie potrafiłem myśleć o niczym innym. […] Wszystko to runęło w gruzy, gdy pewnego dnia usłyszałem słowa z Ewangelii, które zapadły głęboko w moje serce: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16,26).
Poczułem się obco w moim własnym środowisku. Dalszy pobyt w Barcelonie nie miał już dla mnie sensu”.
- Co jest dla mnie ważne w życiu? Czy liczy się dla mnie władza, czy to kim jestem? Być czy mieć?
- Czy to, co robię w życiu to jest to, czego chce Pan Bóg?
Dzień 2.
Złaź z kanapy!
Z Ewangelii według św. Marka:
Z „Autobiografii” Ojca Klareta:
Pan dał mi poznać, że mam nauczać nie tylko grzeszników, ale także ludzi prostych ze wsi
i miasteczek. Powinienem nieść słowo Boże katechizując, rozmawiając z ludźmi, przemawiając… […] Starałem się służyć parafii w sposób najlepszy jak tylko potrafiłem. Niemniej moja posługa wychodziła poza obowiązki duszpasterskie. Ponieważ w miejscowości nie było lekarza, zająłem się także troską o zdrowie fizyczne moich parafian. […] W miejscowościach, do których udawałem się do pracy apostolskiej, nie tylko kierowałem się ogólnie do wszystkich, ale w sposób szczególny do kapłanów, młodzieży, zakonnic, chorych, zamkniętych w więzieniu. […] Styl pracy misyjnej, jaki wprowadziłem od samego początku był stylem Pana Jezusa z Ewangelii: prostota i jasność. Posługiwałem się porównaniami, podobieństwami i przykładami, krótkimi opowiadaniami z historii. […] We wszystkich miejscowościach i parafiach gdzie przebywałem dłużej, głosząc misje parafialne, nowenny, itp., starałem się pozostawić po sobie zorganizowane grupy świeckich zapisanych do różnych istniejących bractw i stowarzyszeń religijnych. Proponowałem także Bractwo Serca Maryi oraz Bractwo Nauki Chrześcijańskiej. Nadawałem im znaczenie wybitnie misyjne i ewangelizacyjne. […] W międzyczasie porozumiałem się z kapłanami, którym Bóg, Nasz Pan, udzielił tego samego ducha, który mnie ożywiał. 16 czerwca 1849 roku zgromadziliśmy się w pomieszczeniu seminaryjnym w Vic. o trzeciej godzinie po południu powiedziałem do swoich współtowarzyszy: „Dziś rozpoczyna się wielkie dzieło”. Dziękuję i wychwalam Boga, ponieważ bez naszej zasługi wybrał nas, abyśmy byli Synami Niepokalanego Serca Maryi. Dziękuję Maryi, ponieważ Ona nas przyjęła za swoich synów. […] W ogromnych zadaniach ewangelizacji wszelka pomoc jest zawsze zbyt mała. Dlatego prosiłem Antonię París, którą znałem z Tarragony, aby przybyła do mojej diecezji. Towarzyszyły jej cztery niewiasty, pragnące podobnie jak ona poświęcić się całkowicie Bogu i pracować apostolsko wśród dzieci i młodzieży. Dnia 25 sierpnia 1855 roku podpisałem dekret o założeniu nowego Zgromadzenia: Siostry Maryi Niepokalanej. Dwa dni później
przyjmowałem profesję zakonną od Antonii París i jej towarzyszek, jako Zakonnic Maryi Niepokalanej. Praktykując ubóstwo ewangeliczne ślubują „nauczać wszystkich Ewangelii Jezusa Chrystusa w jakiejkolwiek części świata” i przyczyniać się do ustawicznej odnowy Kościoła”.
- W jaki sposób docieram do tego „kawałka świata”, w którym Pan Bóg mnie tu i teraz postawił?
- W jaki sposób odkrywam, że dary i talenty pochodzą od Boga i dał mi je po to, aby służyć innym?
Dzień 3.
Ogień miłości rozpala ZAWSZE!
Z 2 Listu do Koryntian:
Z „Autobiografii” Ojca Klareta:
„Jednym z moich pierwszych i najbardziej głębokich przeżyć jest wspomnienie z czasu, gdy miałem zaledwie pięć lat. Zdarzało się, że często nie mogłem zasnąć i wtedy przychodziły mi do głowy natarczywe myśli. Myślałem o wieczności: zawsze… zawsze… zawsze… Wyobrażałem sobie ogromne przestrzenie. Do nich dodawałem następne i następne. Kiedy nie mogłem zbliżyć się do ich końca, ogarniało mnie przerażenie. Myślałem przede wszystkim o osobach, które mogłyby nie zostać zbawione i potępić się na zawsze… Ja, który jestem bardzo wrażliwy na nieszczęścia i potrzeby innych ludzi, zachowałem na zawsze tę samą o nich troskę. Tym, co najbardziej mnie motywowało i motywuje nadal, to oddać swoje życie sprawie zbawienia ludzi. […]
Mówię wam szczerze, że ja, widząc grzeszników, nie mam spoczynku, nie mogę zaprzestać swoich działań, nie mam pocieszenia. Moje serce idzie za nimi i abyście pojęli, co się ze mną dzieje, posłużę się następującymi przykładami. Gdyby bardzo czuła i kochająca matka zobaczyła, jak jej syn spada z wysokiego okna prosto w ognisko, to czy nie biegłaby i nie krzyczała: „Synu mój, synu mój, uważaj, bo spadniesz!” Czy nie schwytałaby go lub nie ciągnęłaby do tyłu, gdyby mogła go złapać? Ach, bracia moi! Musicie wiedzieć, że potężniejsza i odważniejsza jest łaska niż natura. Bowiem, jeżeli matka pchnięta naturalną miłością do własnego syna biegnie, krzyczy i łapie swego syna i ciągnie go i odsuwa od przepaści, to ja robię to natchniony łaską”.
- Jak dzielę się z innymi obecnością Pana Boga w moim życiu?
- W jaki sposób na co dzień daję świadectwo mojej wiary?